RÓŻOWO, BAJKOWO…

Jaipuru nie można traktować poważnie. Jest jak bajka. Róż, lekkość i fantastyczne kształty, które nie przystoją realnej architekturze. Nie mogą być prawdziwe! Można tu spędzić dwa dni intensywnie zwiedzając i mieć poczucie, że niczego się nie zwiedzało. Bo czyż po fortach i grobowcach Wielkich Mogołów, ghatach w Waranasi, buddyjskich stupach w Sarnath i hinduskich świątyniach w Kadjuraho  można traktować serio zwiedzanie Pałaców Maharadżów? Pałaców z pierników, lukru, marcepanu  i waty cukrowej? Czy można poważnie traktować miasto, którego ulicami, jak gdyby nigdy nic, kroczą słonie? I nikt się temu nie dziwi…

 

Ale w Jaipurze nie można się nie zakochać. Mnie to dotknęło zanim wysiadłam z autobusu. Jaipur stał się moim ulubionym indyjskim miastem.

 

Jaipur jest nie tylko różowy. W odróżnieniu od innych miast indyjskich ma czytelny układ urbanistyczny. Jest mniej chaotyczny. Jakiś czystszy. Ale przede wszystkim ma charakter. Ma to coś. Coś, czego ja przynajmniej nie poczułam ani w Delhi, ani w Agrze.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *