SARAJEWO: NA SKRZYŻOWANIU KULTUR

Do Sarajewa docieram po południu. Zamierzam zabawić tu aż dwa i pół dnia – zarówno ze względu na zabytki, jak i otaczające miasto góry. Mój hostel mieści się w orientalnej części miasta, pełnej meczetów – pięć razy dziennie słychać wezwania do modłów. Wielokulturowa atmosfera miasta i życzliwość mieszkańców sprawia, że szybko się tu zadamawiam. Hostel okazuje się niezwykle sympatyczny. Mam swoją knajpę na Baščaršiji (w życiu nie jadłam tak dobrych szaszłyków!) i swój sklep.

 

W odróżnieniu od Kotoru, Dubrownika, Splitu i Mostaru Sarajewo nie jest typową turystyczną destynacją. Jest dużym miastem, które żyje własnym życiem (400 tysięcy mieszkańców). Co nie znaczy, że nie ma tu turystów: na starym mieście, pięknie odrestaurowanym, jest ich całkiem sporo. Główna ulica – Ferhadija – biegnie przez pochodzącą z czasów panowania habsburskiego (1878 – 1918) część miasta z neobarokowymi i neoklasycznymi kamienicami i łączy się z ulicą Sarači, która prowadzi przez część turecką (miasto zostało bowiem założone przez Turków w 1462 roku) do głównego bazaru miejskiego Baščaršija. Obie części starówki mają zupełnie odmienny charakter.

 

W Sarajewie jednak nie tylko wschód styka się z zachodem. Miasto nazywane jest europejską Jerozolimą, bowiem na przestrzeni 1 km2 mieszczą się tu świątynie czterech wyznań: islamu, prawosławia, katolicyzmu i judaizmu, których wyznawcy przez wieki zgodnie żyli obok siebie. Do XX wieku. Naziści wygnali stąd Żydów sefardyjskich, którzy osiedlili się w Sarajewie w 1565 roku (po tym jak zostali wygnani z Hiszpanii). Pół wieku później – w roku 1992 – nastało piekło wojny domowej. Konflikt toczył się na tle etnicznym, ale podziały etniczne pokrywały się z religijnymi.

 

Jest jeszcze jeden element silnie odczuwalny w Sarajewie (i w całej Bośni): klimat socjalizmu. Jedna z głównych ulic miasta, kilkaset metrów od odrestaurowanej starówki, jest niemal w ruinie. Jadę tramwajem, który pamięta chyba czasy Tity i zdezelowanym podmiejskim autobusem. Choć Sarajewo ma też nowocześniejszy tabor: dar ze Stambułu. I przesympatycznych kierowców.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *