Do Chiwy nie dojeżdża pociąg. Pociągiem można dostać się tylko do Urgenczu (w którym urodziła się Anna German), a trzydzieści kilometrów, dzielących Urgencz od Chiwy można pokonać autobusem (3000 UZS) lub trolejbusem (1500 UZS). W jednym i drugim wypadku dojazd trwa nieco ponad godzinę. W Chiwie pętla trolejbusów mieści się na zewnątrz północno-wschodniego narożnika murów obronnych, autobus zatrzymuje się na targu poza centrum, więc trolejbus jest wygodniejszy. W Urgenczu ani autobus, ani trolejbus nie odjeżdża z dworca kolejowego, trzeba zapytać miejscowych o najbliższy przystanek albo poprosić kogoś o podwiezienie.
Historia Chiwy, podobnie jak Samarkandy i Buchary, liczy ponad dwa i pół tysiąca lat, ale przez wieki Chiwa była jednym z wielu miast imperium chorezmijskiego. Jej rangi nie podniósł najazd Arabów w VII wieku. Znaczenie Chiwy wzrosło dopiero, gdy obszar ten podbiły plemiona uzbeckie w XVI wieku. W połowie następnego wieku miasto stało się stolicą chanatu. Stare Miasto w Chiwie, czyli Iczan Kala, otoczone jest murami i obejmuje obszar 26 hektarów. Nagromadzenie zabytków na tym stosunkowo małym obszarze może przyprawić o zawrót głowy – jest ich ponoć 60. Choć stare miasto jest nadal zamieszkane, Iczan Kala jest rodzajem skansenu –- za samo wejście na teren starego miasta przez jedną z bram i możliwość podziwiania zabytków z zewnątrz trzeba zapłacić 50 000 UZS (ceny z września 2019 roku). Miasteczko jest potwornie skomercjalizowane, wszędzie pełno straganów z pamiątkami, jest sporo restauracji i kawiarni (jak na warunki Uzbekistanu drogich). Zabytki są odrestaurowane, a główny deptak, łączący bramy wschodnią i zachodnią odpicowany tak, że czułam się właśnie jakbym była w skansenie, mimo że w bocznych uliczkach spotykałam mieszkańców i bawiące się dzieci. Do większości atrakcji obowiązuje bilet łączony: 100 000 UZS lub opcja VIP 150 000 UZS (obejmuje wejście na minaret Islam Hodża). Bilet ważny jest przez 48 godzin od chwili zakupu. Nawet opcja VIP nie obejmuje jednak wstępu do niektórych obiektów – dodatkowo płatny jest choćby wstęp do Mauzoleum Mahmuda Pahlawana (10 000 UZS).
Do najciekawszych obiektów należą właśnie mauzoleum Mahmuda Pahlawana, meczet Islam Hodża, meczet Piątkowy, medresa Chana Allah Kuli Bahadura i pałac Tasz Chowli. Warto wejść na mury obronne, najlepiej krótko przed zachodem słońca (wejście przy bramie północnej) i na minaret Islam Hodża (strome wąskie schody!), z których roztacza się malowniczy widok na całą Chiwę. Trzecim punktem widokowym jest restauracja Terasse Cafe koło Cytadeli Kunia Ark, ale żeby tam zjeść w sezonie trzeba wcześniej zarezerwować stolik.
Ze względu na małe rozmiary miasteczka i małe odległości, a także charakter zabytków, które nie wymagają długiego zwiedzania, pobyt w Chiwie można spokojnie ograniczyć do jednego (nawet niepełnego) dnia. Ton mojej relacji zdradza pewnie (i słusznie) niejakie rozczarowanie Chiwą, która w moim odczuci nie dorównuje Samarkandzie ani Bucharze, ale spotkałam też turystów, który mieli dokładnie odwrotne odczucia (najbardziej podobała im się właśnie Chiwa).
Z Chiwy można jechać jeszcze dalej na zachód, żeby zobaczyć Muzeum Sztuki im. Igora Sawickiego w Nukusie (a w nim cenną kolekcję radzieckiego malarstwa awangardowego) i cmentarzysko statków w Mujnaku, który kiedyś leżał nad brzegiem Jeziora Aralskiego – jeden z najbardziej przejmujących dowodów dewastacji środowiska na kuli ziemskiej. Zarówno z Urgenczu, jak i z Nukusu można wrócić do Taszkentu samolotem.