Na dworzec w Samarkandzie wiezie mnie zamówioną przez hotel nieoznakowaną taksówką emerytowany nauczyciel rosyjskiego. Świetnie mi się z nim gada, bo z belferską wprawą odgaduje, co chcę powiedzieć i uczynnie kończy za mnie zdania. Zresztą jest tak gadatliwy, że mogłabym nic nie mówić – jest szczęśliwy, że znalazł sobie słuchaczkę, która cokolwiek rozumie po rosyjsku. Nie kryje nostalgii za Związkiem Radzieckim – lepiej się żyło, mogliśmy sobie pozwolić na podróże do Moskwy, Petersburga, na Kaukaz (w głosie brzmi tęsknota i zachwyt)… Continue reading