POSTKOLONIALNE KLIMATY: FORT W GALLE

Fort w Galle wybudowali w XVI wieku Portugalczycy. W 1640 roku zdobyli go (i rozbudowali) Holendrzy, a w końcu XVIII wieku przejęli Brytyjczycy. Postkolonialnym spadkiem są mury obronne, baszty, kościoły (zarówno protestanckie, jak i katolickie, w jednym jest nawet szopka betlejemska), oraz domy mieszkalne, z charakterystycznymi gankami, ażurowymi werandami i kolumienkami. Większość budynków jest odrestaurowana, ale są też rudery, a eleganckie domy sąsiadują ze skromnymi, drewnianymi chatkami. Wąskimi uliczkami krążą tuk-tuki (nie pozwalając zapomnieć, że nie jesteśmy w Europie), a od ich kierowców w Galle szczególnie trudno się opędzić. Całość ma niepowtarzalny klimat, ale trzeba dłuższej chwili, żeby go poczuć i rozsmakować się w nim.

 

 

Aga pilnie zwiedza z przewodnikiem w ręku, ja błąkam się po uliczkach, skręcając w szczególnie urokliwe  zakątki i pstrykając fotki. Spacer po murach zostawiam sobie na deser. W ciągu dwóch godzin udaje nam się zdeptać Galle wzdłuż, wszerz i dookoła, wypić ostatnie mango lassi i zjeść ostatni kurd z miodem. Jutro wracamy do Kolombo, a stamtąd do domu.