Pierwszy dzień w Indiach. Delhi, toaleta przy Kutb Minar – płatna, pięć rupii. Przy śniadaniu udało mi się zmienić 500 rupii, podaję więc najdrobniejszy banknot, jaki posiadam, czyli 100. Facet wydaje mi 50. Proszę o pozostałych 45. Bynajmniej nie zmieszany, z grymasem niechęci na twarzy podaje 20. Potem, mamrocząc coś pod nosem, jeszcze 20… Skąd wiedział, że to mój pierwszy dzień w Indiach i trzeba spróbować to wykorzystać? Nikt, kto jest w Indiach dłużej niż jeden dzień, nie płaci za toaletę sturupiowym banknotem.
Śniadanie w hotelowej restauracji. Z tostera wyskakuje moja grzanka. Między toster a mnie rzuca się kelner i usłużnie mi ją podaje. Paluchami. Robi to tak uprzejmie, że jeszcze muszę mu podziękować.
Zabytkowa stupa buddyjska jest miejscem kultu.