Rikszarze wpychają się tam, gdzie tylko mogą. Tam, gdzie nie mogą też. Z lewej, z prawej i pod prąd. Jakby mogli, to podkopaliby się dołem.
Rikszarz w Agrze: „Na ulicy zachowuję się tak, jakbym był ślepy. To inni muszą uważać, jak ja jadę. Gdybym na nich uważał, spowodowałbym wypadek”.
„Wszyscy bez przerwy trąbią: ruch uliczny nie jest strumieniem, który nas unosi, ale dżunglą, przez którą trzeba się przedzierać. Kierowcy trąbią, jakby mieli cały świat przeciwko sobie, i tak jest w rzeczy samej: każda okazja, którą przegapią, każda przestrzeń, której od razu nie zajmą całą kubaturą pojazdu, natychmiast zostanie opanowana przez kogoś innego. Widać to tutaj, na czerwonym świetle, gdzie wszyscy łypią wokół, upewniając się, czy nikt nie czyha, by odebrać im przewagę”.
Rana Dasgupta, Delhi. Stolica ze złota i snu, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2016.