Kozy, krowy, małpy…

Na początku nie przepuściłam żadnej świętej krowie. Każda napotkana ma swój mniej lub bardziej udany portret. Nie zdążyłam tylko uwiecznić tej, która z niezmąconym spokojem sikała na prawym (czyli teoretycznie najszybszym) pasie kilkupasmowej arterii w Delhi. Kierowcy trąbili wściekle na siebie wzajemnie, ale blokująca pas krowa zdawała im się wcale nie przeszkadzać. Continue reading

Varanasi

Święte miasto hinduizmu. Położone nad Gangesem w miejscu szczególnym: tam, gdzie święta rzeka skręca na północ. To niewątpliwie ważne na naszej trasie miejsce budzi we mnie ambiwalentne emocje. Na początku zaskakuje negatywnie: że takie  wielkomiejskie, zakorkowane, hałaśliwe. Continue reading

Wylot

Na samodzielny wyjazd do Indii nie starcza mi odwagi. Wybieram więc ofertę małego biura podróży, które organizuje wyjazdy w małych grupach. Szesnastodniowa, klasyczna trasa po Indiach północnych biegnie z Delhi do Varanasi, Kadjuraho, Sarnath, Agry, Fatehpur Sikri,  Jaipuru i z powrotem do Delhi. Na mapie Indii to mała pętelka, a dwa tygodnie to o wiele za mało, żeby poznać olbrzymi kraj z historią liczącą pięć tysięcy lat. Nie będę udawać, że go poznałam. Podzielę się tylko wrażeniami z podróży, garścią spostrzeżeń i refleksji.

Lecimy Lufthansą z Warszawy przez Monachium do Delhi. Wrócimy Swiss Airlines przez Zurych.