Biznes po kotorsku

Na maile odpowiada błyskawicznie. Jak się okazało, biuro ma na plaży. Tak, jak się umówiłyśmy, zadzwoniłam do niej z pobliskiej knajpki.  O knajpkę łatwo było dopytać, znali ją wszyscy mieszkańcy. Kwatery nie miałam szansy znaleźć – w adresie był tylko numer, bez nazwy ulicy. A na domu nie było ani szyldu, ani numeru.

Ana zjawiła się dosłownie chwilę po telefonie. Wyłoniła się jak Afrodyta z morskiej piany. Continue reading

RÓŻOWO, BAJKOWO…

Jaipuru nie można traktować poważnie. Jest jak bajka. Róż, lekkość i fantastyczne kształty, które nie przystoją realnej architekturze. Nie mogą być prawdziwe! Można tu spędzić dwa dni intensywnie zwiedzając i mieć poczucie, że niczego się nie zwiedzało. Bo czyż po fortach i grobowcach Wielkich Mogołów, ghatach w Waranasi, buddyjskich stupach w Sarnath i hinduskich świątyniach w Kadjuraho  można traktować serio zwiedzanie Pałaców Maharadżów? Pałaców z pierników, lukru, marcepanu  i waty cukrowej? Czy można poważnie traktować miasto, którego ulicami, jak gdyby nigdy nic, kroczą słonie? I nikt się temu nie dziwi… Continue reading