Czerwony Frot w Agrze. W głębi, nad tarasem widoczny Taj Mahal
To nie był mój najbardziej udany poranek w Indiach. Byłam niewyspana, głodna, zmarznięta, zakatarzona, sfrustrowana i wkurzona. Continue reading
Czerwony Frot w Agrze. W głębi, nad tarasem widoczny Taj Mahal
To nie był mój najbardziej udany poranek w Indiach. Byłam niewyspana, głodna, zmarznięta, zakatarzona, sfrustrowana i wkurzona. Continue reading
Mumtaz Mahal, dla której Szahdżahan wybudował Taj Mahal, była ukochaną żoną cesarza (o pozostałych dwóch historia milczy). Pochodziła z wpływowej perskiej rodziny: jej dziadek, Etimaduddaula, był premierem za czasów poprzedniego cesarza, Dżahangira, a ojciec Asaf-chan piastował tę funkcję za rządów już Szahdżahana. Najbarwniejszą postacią z perskiej rodziny była jednak ciotka – Nurdżahan, która słynęła z licznych intryg, a jako żona Dżahangira faktycznie sprawowała władzę w cesarstwie. Continue reading
Szybko po przyjeździe odkrywamy, że oglądając lokalne atrakcje, sami stajemy się atrakcją dla Hindusów. Przybyszów z zachodu nie ma w Indiach aż tak wielu, więc fajnie jest się pochwalić na Facebooku selfie z Europejczykami. Nasza koleżanka, urocza szatynka, robi furorę. Któregoś dnia otacza ją wycieczka szkolna (co najmniej dwie klasy) niczym pszczołę matkę i nie chce puścić. Zapewne zostanie gwiazdą indyjskiego Facebooka. Continue reading
Wjeżdżamy do parku przed świtem. Przez pierwszą godzinę polujemy na tygrysa. Choć jedyną naszą bronią są aparaty, tygrys nie jest tak głupi, żeby wyściubiać nos z kryjówki. Też bym się schowała na taki widok: Continue reading
Kompleks świątyń hinduskich w Kadjuraho (na północy stanu Madhya Pradesh) powstał między 950 a 1050 rokiem, ufundowany przez władców z dynastii Czandela. Continue reading
Na początku nie przepuściłam żadnej świętej krowie. Każda napotkana ma swój mniej lub bardziej udany portret. Nie zdążyłam tylko uwiecznić tej, która z niezmąconym spokojem sikała na prawym (czyli teoretycznie najszybszym) pasie kilkupasmowej arterii w Delhi. Kierowcy trąbili wściekle na siebie wzajemnie, ale blokująca pas krowa zdawała im się wcale nie przeszkadzać. Continue reading
Święte miasto hinduizmu. Położone nad Gangesem w miejscu szczególnym: tam, gdzie święta rzeka skręca na północ. To niewątpliwie ważne na naszej trasie miejsce budzi we mnie ambiwalentne emocje. Na początku zaskakuje negatywnie: że takie wielkomiejskie, zakorkowane, hałaśliwe. Continue reading
Rikszarze wpychają się tam, gdzie tylko mogą. Tam, gdzie nie mogą też. Z lewej, z prawej i pod prąd. Jakby mogli, to podkopaliby się dołem.
Rikszarz w Agrze: „Na ulicy zachowuję się tak, jakbym był ślepy. To inni muszą uważać, jak ja jadę. Gdybym na nich uważał, spowodowałbym wypadek”. Continue reading
Pierwszy dzień w Indiach. Delhi, toaleta przy Kutb Minar – płatna, pięć rupii. Przy śniadaniu udało mi się zmienić 500 rupii, podaję więc najdrobniejszy banknot, jaki posiadam, czyli 100. Facet wydaje mi 50. Continue reading