HINDUSI: PRZELOTNE SPOTKANIA (2)

Szybko po przyjeździe odkrywamy, że oglądając lokalne atrakcje, sami stajemy się atrakcją dla Hindusów. Przybyszów z zachodu nie ma w Indiach aż tak wielu, więc fajnie jest się pochwalić na Facebooku selfie z Europejczykami. Nasza koleżanka, urocza szatynka, robi furorę.  Któregoś dnia otacza ją wycieczka szkolna (co najmniej dwie klasy) niczym pszczołę matkę i nie chce puścić. Zapewne zostanie gwiazdą indyjskiego Facebooka. Continue reading

Kozy, krowy, małpy…

Na początku nie przepuściłam żadnej świętej krowie. Każda napotkana ma swój mniej lub bardziej udany portret. Nie zdążyłam tylko uwiecznić tej, która z niezmąconym spokojem sikała na prawym (czyli teoretycznie najszybszym) pasie kilkupasmowej arterii w Delhi. Kierowcy trąbili wściekle na siebie wzajemnie, ale blokująca pas krowa zdawała im się wcale nie przeszkadzać. Continue reading

Varanasi

Święte miasto hinduizmu. Położone nad Gangesem w miejscu szczególnym: tam, gdzie święta rzeka skręca na północ. To niewątpliwie ważne na naszej trasie miejsce budzi we mnie ambiwalentne emocje. Na początku zaskakuje negatywnie: że takie  wielkomiejskie, zakorkowane, hałaśliwe. Continue reading

Z powrotem w Stambule

Dziedziniec Błękitnego Meczetu – dla mnie najpiękniejsze miejsce w Stambule

 

 

 

W drodze powrotnej steward nie znał angielskiego. No, znał „ticket” i takie tam. Po wyjeździe z Nevşehir zaserwował pasażerom wodę, a potem zaczął drugą rundę z jakąś tajemniczą ankietą. Zastanawiałam się, co będzie, kiedy dojdzie do mnie. Pewnie po prostu odpuści… Nic z tego. Zaczął nawijać po turecku, choć wiedział, że jestem cudzoziemką. Continue reading

Dolina Ihlary, czyli dlaczego nie lubię biur podróży

Trzeciego i ostatniego dnia pobytu w Kapadocji mogłam znów wyruszyć na pieszą wędrówkę, na przykład do Doliny Gołębi. Kusiła mnie jednak perspektywa zobaczenia skalnych świątyń w oddalonej o kilkadziesiąt kilometrów Dolinie Ihlary. Najprostszym sposobem dotarcia tam było wykupienie jednodniowej wycieczki w lokalnym biurze podróży. Cena była niewygórowana (90 lir), a w programie, poza Doliną Ihlary, moc innych atrakcji: podziemne miasto Derinkuyu, jezioro Nar, Yaprakhisar, Klasztor w Selime i Dolina Gołębi. W cenie autokar, przewodnik, bilety wstępu i lunch. Postanowiłam więc na jeden dzień schować do kieszeni swoją niechęć do biur podróży…
Błąd. Continue reading

Do Kapadocji

Bilet na autobus do Göreme w Kapadocji mogłam kupić w biurze podróży w centrum, ale cena była znacznie wyższa od tej, którą znalazłam w internecie, więc postanowiłam wieczorem pojechać na dworzec autobusowy. (W rzeczywistości marża okazała się nieduża, widocznie cena w internecie była nieaktualna). Na dworcu mieszczą się biura kilkudziesięciu firm, które świadczą usługi przewozowe – nie ma wspólnych kas ani informacji, w pierwszej chwili trudni się w tym gąszczu rozeznać. Dobrze jest wcześniej sprawdzić nazwy przewoźników, którzy obsługują konkretny kierunek.

W biurze Kamilkoc poczułam się przez chwilę jak bohaterka dramatu Mrożka. Continue reading