Ella jest małym, niezbyt ładnym miasteczkiem, całkowicie opanowanym przez zagranicznych turystów, którzy przybyli, żeby stąd iść na Mały Szczyt Adama, wspiąć się na Ella Rock, zobaczyć Most Dziewięciu Łuków i Wodospad Rawana, a także zwiedzić okoliczne fabryki i plantacje herbaty. Wzdłuż głównej ulicy ciągną się restauracje, a poziom wyżej – na skarpie – pensjonaty i kwatery prywatne. Continue reading
POCIĄGIEM DO ELLA, CZYLI POMYŚL DWA RAZY, ZANIM WSIĄDZIESZ DO LANKIJSKIEGO POCIĄGU
Po długiej dyskusji w Nuwara Elija postanawiamy się rozdzielić. Aga nie ma ochoty na jazdę pociągiem, który prawdopodobnie będzie nieludzko zatłoczony, ja postanawiam zaryzykować. Trasa z Nuwara Elija do Ella jest zachwalana jako bardzo widowiskowa, uchodzi wręcz za jedną z najpiękniejszych na świecie. Dwa dni wcześniej nie było już biletów na żaden pociąg do Ella, jak zwykle będzie dodatkowa pula w dniu odjazdu, ale szansa na miejsce siedzące jest bliska zeru. Aga wybiera bardziej komfortową i krótszą jazdę autobusem, boi się jednak, że bezpośredni autobus też będzie zatłoczony (jak się potem okaże, nie bez racji), kombinuje więc jazdę z przesiadką. Recepcjonista, od którego próbujemy wyciągnąć jak najwięcej informacji, ma obłęd w oczach – nie dość, że dwie Polki jadą do Ella razem, ale osobno, to jeszcze jedna z nich przejawia dziwne upodobanie do połączeń z przesiadką…. Continue reading
BUDDA I BOŻE NARODZENIE
O eklektyzmie religijnym na Sri Lance czytałam przed wyjazdem. O tym, że wyznawcy buddyzmu (70 % mieszkańców Sri Lanki), hinduizmu (12,5%) i chrześcijaństwa (7,5%) wspólnie obchodzą święta. Że katolicy czasem święcą klucze do nowego domu w hinduskiej świątyni. I o tym, że z tej religijnej integracji wyłamują się jedynie muzułmanie (10%). Continue reading
LAS MGLISTY I KONIEC ŚWIATA: PARK RÓWNIN HORTONA
Kiedy w Polsce trwa jeszcze pasterka, my już wstajemy. O 5.30 samochód terenowy zabiera nas do Parku Narodowego Równin Hortona. Jego głównym walorem jest las mglisty, który zasysa wodę z gromadzących się nad nim chmur. Dodatkowym walorem są …… dwa Końce Świata. Continue reading
W KRAINIE HERBATY
Z Kandy do Nuwara Eliya dojazd zajmuje nam z powodu korków 3h (zamiast rozkładowych 2h 10 minut). Podróżujemy w mało komfortowych warunkach – znów jest tłok, mamy jedno miejsce na spółkę. Obserwujemy zwyczaje Lankijczyków – kto nie ma miejsca, bez pytania rzuca torbę i zakupy na kolana siedzących. Continue reading
LIANY, ORCHIDEE, CYNAMON I HERBATA
Tuż po przyjeździe do Kandy pewien gadatliwy i przedsiębiorczy kierowca tuk-tuka najpierw zjednał nas sobie oferując niską cenę za podwózkę do hotelu, a chwilę później namówił nas na wycieczkę po Kandy i okolicy, chwaląc się zeszytem z rekomendacjami od klientów (tak!!!), również po polsku. Następnego dnia o omówionej poprze przysłał pod hotel kumpla – podwykonawcę. Sam zapewne w międzyczasie złowił już kolejnych klientów. Continue reading
Świątynia Zęba Buddy
Do Kandy wjeżdżamy w gigantycznym korku, ale miasto podoba mi się od pierwszego wejrzenia. W odróżnieniu od wszystkich wcześniejszych, w których podobały mi się (mniej lub bardziej) zwiedzane obiekty, ale nie miasta jako takie. Kandy jest po Kolombo drugim co do wielkości miastem Sri Lanki. Jest też centrum lankijskiego buddyzmu, tu bowiem znajduje się najważniejsza świątynia buddyjska na Sri Lance: Świątynia Zęba Buddy. Do Kandy docieramy akurat w dniu poprzedzającym ważną dla wyznawców buddyzmu pełnię księżyca, więc do miasta ze wszystkich stron ciągną sznury pielgrzymów (to oni ponoszą „winę” za tłok w autobusie i korki na drogach). Continue reading
ZAPŁAKANA POLONNARUWA
Zaczyna padać, kiedy jedziemy autobusem. Z Dambulli do Polonnaruwy jedzie się dwie godziny, na nocleg wrócimy do pensjonatu w Dambulli. Kiedy dojeżdżamy do Polonnaruwy, wygląda to wciąż jak zwykły, a nie monsunowy deszcz, który o tej porze roku powinien, o ile wiemy, padać tylko w północno-wschodniej części Sri Lanki. Dogadujemy się z kierowcą tuka-tuka – ruiny średniowiecznego miasta są na tyle rozległe, że, podobnie jak w Annuradhapurze, konieczne są rowery lub tuk-tuk, kupujemy bilety za 25 dolarów i wjeżdżamy na teren skansenu. Dojeżdżamy do pierwszych ruin, udaje mi się zrobić jedno zdjęcie i wtedy zaczyna lać na dobre. Continue reading
SIGIRIYA: SKAŁY, RUINY I NIEBIAŃSKIE DZIEWICE
Do Sigiriyi wyruszamy zaraz po śniadaniu. Dojazd z Dambulli zajmuje tylko pół godziny, ale gospodarz ostrzega nas przed tłokiem w południe i upałem po południu. Choć do kas docieramy niedługo po otwarciu, a bilet wstępu kosztuje 30 dolarów, w ogrodach otaczających potężną skałę, jest już pełno turystów, głównie Lankijczyków. Oni za bilet wstępu płacą kilkakrotnie mniej. Continue reading
DAMBULLA: UROK SKALNYCH ŚWIĄTYŃ
Dambulla to pierwsze olśnienie tej podróży. Tu po raz pierwszy poczułam, że na Sri Lankę warto było przyjechać, choćby po to, by zobaczyć to jedno miejsce – wykute w skale świątynie. Continue reading